Ps 61 (60,21%)
Psalm, który przypada na dziś to dość krótka pieśń błagalna. Wznosi ją do Boga człowiek, który stracił ducha, jakiś zapał do życia(61,3) i wspomina, że kiedyś Bóg już go umocnił i wspomógł (61,3-4), na podstawie czego ma nadzieję, że znów to nastąpi. Zaraz po tej prośbie zaczyna uwielbiać Boga wskazując na Jego miłosierdzie i skuteczność wysłuchiwania próśb, które są do Niego kierowane. Deklaruje również, że będzie to właśnie uwielbienie wyśpiewywać wciąż, aby dopełnić swoje śluby (61,9).
To właśnie ostatnie zdanie psalmu zajęło moją uwagę. Psalmista wypowiada bardzo proste słowa uwielbienia, aby dopełnić to co kiedyś najwyraźniej obiecał Bogu. Czynność jest prosta i niemal błaha – ot wypowiedzieć kilka ciepłych słów w kierunku Boga – ale potęga tej prostej czynności polega na wytrwałości. Świata (poczynając od samych siebie) nie zmienimy pojedynczymi zrywami entuzjastycznego zapału. Za to potrzeba prostych, małych rzeczy dokonywanych wytrwale, które kształtują hart ducha oraz charakter i w ten sposób mają rzeczywisty wpływ na mnie, a więc na świat.
Czytajcie Biblię!